Święta w Luang Prabang

Święta zdecydowaliśmy się spędzić w Luang Prabang. A raczej: święta przyszły, kiedy znajdowaliśmy się w tymże mieście. Dotarliśmy tam minibusem zarezerwowanym przez pośrednictwo naszego hostelu. Tym razem mieliśmy zupełnie horyzontalne siedzenia koło siebie. Do Luang Prabang można się dostać także lokalnym autobusem, który kosztuje mniej (myśmy zapłacili 100 000 kipów za osobę), ale jedzie dłużej … Czytaj dalej Święta w Luang Prabang

Podróż szlakiem bananowych naleśników

Podobno jeśli w Azji podróżuje się po utartych przez innych podróżników szlakach, jest się wtedy na drodze bananowych naleśników. Jako że lubię i naleśniki i banany, niezbyt mi to przeszkadza. Zwłaszcza, że nawet w miejscach, w których aż prześwitują dziury wytarte buciorami milionów przewijających się przez nie turystów, można znaleźć fantastyczne rzeczy. (I przy okazji … Czytaj dalej Podróż szlakiem bananowych naleśników

Pierwsze dni w Laosie utonęły w chaosie

No dobrze, wiem, że używam za dużo rymów - obiecuję, że już nie będę! Ale to prawda. Przyjazd do stolicy Laosu zabarwiony był stresem przekroczenia granicy, i trudno nam się było z tego otrząsnąć. Na dodatek Scott skręcił kostkę i przez większość czasu kuśtykał, a ja nabawiłam się zatrucia pokarmowego (prawdopodobnie w hinduskiej restauracyjce Jamil … Czytaj dalej Pierwsze dni w Laosie utonęły w chaosie

Na całych jeziorach Ty…

Po Khon Kaen wreszcie nadszedł czas na tak wyczekiwane przeze mnie miejsce - Udon Thani. A dokładniej: wycieczkę nad jezioro kwiatów lotosu. Zorganizowanie jej okazało się nie takie proste, jak początkowo przewidywałam. Trudno było mi znaleźć jakąś spójną informację, gdzie można by wykupić tę wycieczkę (większość ludzi organizowała ją za pośrednictwem swoich hostelów - w naszym … Czytaj dalej Na całych jeziorach Ty…